Dom treningowy.

...

wszedłem - witam można sie czegoś nauczyć ? -krzyknął

Trener spojrzał na Areusa, jak na jakieś dziecko, które dopiero wyszło z pieluch.
- Ty chcesz się ode mnie uczyć? Mogę dać ci mojego syna, zeby zobaczyć, jak sobie radzisz. To jak? Zgadzasz się?
Trener dokładnie przyjrzał się Areusowi. Był niewiele niższy od niego, ale zawsze niższy.

-jasne walczmy

Trener zawołał swojego syna. Był to dość dobrze zbudowany młodzieniec, równy wzrostem Areusowi. Wyjął miecz i ustawił się na arenie w pozycji gotowości do walki.
- Dawaj herlaku. - sprowokował go.

-momencik -wyszedŁ i za chwile wrócił z jakimŚ dŁugim i twardym kijem - teraz możemy walczyĆ -uniÓsł kij do pozycji bojowej - zaczynaj

Trener odchrząknął i wskazał synowi, co trzyma w dłoni. Młodzieniec odrzucił miecz pod ścianę i złapał kij, który rzucił mu ojciec.
- Zaczynaj ty. Jesteś gościem w naszym domu.

Areus zniknoł nagle wślizgiem pojawił sie nad synalkiem i udeżył go w podbrudek -A masz [takie pismo wystarczy ?? ]

(robisz straszne błędy ortograficzne, wiesz??)

Wojownik przetarł ręką podbródek i spojrzał na ojca. Ten dał mu wyraźne polecenie bycia bezwględnym. Syn rzucił się na Areusa i silnym uderzeniem trafił go w brzuch, po czym odskoczył na odpowiednią odległość.
- Pokaż co potrafisz.

[chłopie mam dopiero 12 na karku i dyslekcje xD] -ałł-pomasował sie w brzuch a nagle Bum cios w ..... czuły punkt (skapnij sie źly adminie )

(Mozna było od razu)

Jęknął z bólu, ale był przyzwyczajony do takich zagrywek.
- Nie ma to jak ciosy poniżej pasa. Zero honoru.
Syn trenera złapał mocniej za trzon kija i uderzył go w nogę, jeszcze raz w brzuch i w plecy z całej siły, jaką miał w sobie.
- Walcz jak mężczyzna, a nie jak zbir - krzyknął trener do Areusa. - Chcesz byc rycerzem czy zbójem?

udeżył go w głowe dokładnie tak jak go uczyli to był smiercionosny punkt

Syn trenera stracił równowagę i upadł na ziemię.
- Nieźle się spisałeś wojowniku. Jak cię zwą? - spytał trener.
Syn tylko jęczał z bólu, ale nie mgół się podnieść.

[mógł przyjacielu mógł] -Nazywam sie Areus ! Areus z rodu Horrimów

- Tak więc Areusie. Dobry z ciebie wojownik. Wykorzystujesz maże dość ostre metoty, ale takich wojowników nam potrzeba. Kiedy masz czas na trening? Jutro może??

-Czemu tak późno zacznijmy od teraz

- Kiedy mój dzień pracy właśnie się zakończył. Powiedz, kiedy możesz się zjawić jutro, a dostosuję się do tego. Dziś zgoła nie mogę.

-echhh no nie wiem [na serio bo mam kompa rozwalonego a w weekend jestem u babci i tu działa ] może jutro ale nie zapewniam

- Niech będzie. Jutro o osiemnastej, a jak nie to masz do mnie przysłać posłańca z informacją o terminie. Zrozumiano?

-Tak - był już przy drzwiach - A bym zapomniał Młody - skierował sie do synalka trenera - Popracuj nad obroną - wyszedł - Dowidzenia - krzyknoł w ostatniej chwili

Syn trenera tylko jęknął, a jego ojciec wyminął go bez słowa. Przy wyjściu rzucił
- Kolacja na stole.
Wyszedł.