Małe Lasy.

...

Pojawiłem sie w lesie i zacząłem powoli iść hen przed siebie nucąc pod nosem. Pogoda była piękna.

Słońce schowało się za chmurami i las zrobił się bardziej ponury

Urwałem w połowie melodii i szedłem dalej w milczeniu. Powietrze zrobiło sie bardziej gęste. To nie wyglądało dobrze.

Usłyszałeś cichy szelest za sobą

Odwróciłem się i wyciągnąłem miecz pochwy.
- Wyjdź kimkolwiek jesteś... albo czymkolwiek
Ostatnie słowa dodał szeptem.

Jak na zawołanie wyleciał na niego wróbelek :p

- Matko... co za... wykurzające ptaszysko.
Szedłem dalej przez las

Nadal było ponuro, wygladało na to, że zbiera się na deszcz

- A żeby tę pogodę piorun trafił.
Zastanowiłem się nad bezsensownością swoich słów. Szedłem dalej.

Nagle ziemia pod twoimi stopami zaczęła lekko drżeć

- Niech to diabły na ruszt wezmą. Co do cholery??
Z trudnością utrzymywałem równowagę.

Do tego pojawiło się dudnienie, które z każdą chwilą przybierało na sile

Usiadłem na ziemi i czekałem.

Przestraszone ptaki wzbiły się w niebo a z krzaków wyleciał dzik, który szarżował w twoją stronę

Wstałem i dobyłem oręża. Byłem w pełni gotowy aby się bronić. Klingę wyprostowałem przed siebie i czekałem aż zbliży się dostatecznie by go zabić

Zwierzę zboczyło nieco z kursu i zachaczyło cię szablami w nogę pozostawiając na niej głębokie nacięcie

Machnąłem mieczem i odrąbałem dzikowi głowę. Z rany wypływała krew. Dużo krwi.

W ostatnich jeszcze odruchach kopnął cię wierzgając racicami

Patrzyłem, jak umiera. Kiedy skonał poćwiartowałem jego mięso, wziąłem to co lepsze, zabrałem ze sobą skórę i kły i udałem się do punktu medycznego.

Zdobyłeś 30 exp, jedzenie pozostanie świeże przez 3 dni