Pokoje w karczmie.

1 dzień, mały pokój - 10 Gold.
1 dzień, średni pokój - 15 Gold.
1 dzień, duży pokój - 25 Gold.
1 dzień, apartament - 40 Gold.

Przyszła wynajmując mały pokój, zamówiła jeszcze jedzenie, kurczaka, mleko i parę jabłek. Kiedy wszystko zostało dostarczone zapłaciła i zamknęła się w pokoju na klucz. W sumie powinna sobie najpierw kupić odzież ale w tej chwili liczyło się dla niej to by odwdzięczyć się jakoś jej towarzyszowi. Nakarmiła go, po czym sama zjadła kolację. Następnie położyła się z nim do łóżka, okryła kocem, podrapała go za uszkiem aż w końcu zasnęła.

Knock Knock.. ktoś puka do drzwi i to dość głośno.

Mruknęła coś w stylu, że nawet się wyspać spokojnie nie można, zwlekła się z wyra i poczłapała do drzwi ziewając
- czego - otworzyła je pocierając delikatnie oczy

Była to pokojówka.. spytała czy ma posprzątać czy też coś podać.

- Dziękuję, niczego nie chcę -trzasnęła drzwiami zamykając je ponownie - co za personel by budzić innych w środku nocy =,=" - położyła się z powrotem do łóżka

Pokojówka odeszła z lekkim zdziwieniem i zapanował spokój, cisza.

[ przestraszyłam się, że jakąś zjawę na mnie naślesz albo bandytę...a tu pokojówka xD]
Leżała tak przez chwilę po czym zapadła w głęboki sen

Okna sie otwarły i ktoś znów puka do drzwi.

Rzekła poirytowana- No co jest grane >.< - wstała zła, zamknęła okna i ponownie otworzyła drzwi

Stała osoba.. okryta w czerwoną szatę lecz nic nie mówiła.

- orzesz... o_0' - odskoczyła do tyłu wpadając na stołek i przewracając się

Zdjął kaptur i tak.. był to rycerz. Patrzył na nią.
- Więc przeżyłaś.

przyszedłeś mnie dobić? -wstała powoli uważnie go obserwując

- Tak.
Przywołał swój nowy miecz.

Wiedziała, że nie ma z nim żadnych szans. Chwyciła jedynie wilka i wyskoczyła przez okno rozbijając szybę. Nie zważała na to, że kilka odłamków wbiło jej się w ciało.

Rycerz rozejrzał sie i rozpyłnął w powietrzu.

Zaczęła uciekać nawet nie oglądając się za siebie

Pojawił sie dokładnie przed nią.
- i tak to Ci nic nie da.

- a ja nie zamierzam się poddać! -warknęła, skręciwszy w boczną uliczkę

Znów sie rozpłynął.

[magia to brudna sztuczka ._.]
Zdyszana schowała się za beczką, z trudem łapiąc oddech zerknęła przez ramię czy nikogo tam nie ma.

a go nie ma? może poszedł?

Odetchnęła z pewną ulgą - uf... - jednak uszy postawiła na baczność by wyłapać choćby najcichszy szmer

Jednak nic.. pewnie poszedł.