Piękne jezioro.

A więc wystraszyla się pez potrzeby. Mimo to uniosla brwi w geście niejakiej pogardy.. dobrze, że nie było tego widać w panujących tu ciemnościach.
Zwinnie zeskoczyla z drzewa. Na jej głowie nadal był kaptur, a niesforne kosmyki dlugich, czarnych włosów dokuczały jej rozwiewane przez wiatr.

Spojrzał na nią przez ramię lustrując ją wzrokiem -no, no niezła z ciebie sztuka...ale nie w moim guście :p - poczuł branie, pociągnął i wyłowił dość okazałą rybę.

-A kto powiedział, że muszę być w Twoim guście- w jej glosie możana było wyczuć nutkę oburzenia. W tym momencie zauważyła gwałtowny ruch chlopaka. Odchylila się do tylu. Trugno bylo jej pojąć o co chodzi. Nigdy nie wędkowała. Powoli zaczął wiać chlodny wiaterek, który zwial kobiecie kaptur z glowy. W prawnie najmniej ja to obchodziło.. prztnajmniej zwialo jej wlosy z twarzy.

Zadowolony z udanego połowu, rozpalił ognisko przyrządzając kolację.
- nie spodziewałem się, że będę miał towarzystwo... - ryba przybrała lekki brązowy odcień a w powietrzu uniósł sie przyjemny zapach - nie krępuj się -uśmiechnął się do niej - jedzenia wystarczy dla nas obu

W sumie to byla głodna więc nie chciala się opierać. zrobiła kilka kroków w strone ogniska. usidala na chłodnej ziemi i od razu przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz.
Teraz jej urocza twarz, o delikatnych rysach byla oświetlana przez płomienie ognia palacego sie w ognisku, a zapach ryby rozpieszczał nozdrza.

Zdjął rybę z ognia, wyciągnął sztylet i pokroił ją na kawałki - proszę -wręczył jej połowę

Podziękowała mu uprzejmie i zaczeła jeść. Ryba była dobra i posilająca.

Zjadł ze smakiem i się przeciągnął rozprostowując kości. Zaczął ściągać z siebie bluzę.

Skończyla jesc swój kawalek ryby. Po raz kolejny zapadła cisza. Kobieta wpatrywala sie w płomienie w ognisku. Zawsze bardzo to uwielbiala. lekki wiaterek pieścił jej twarz.

[ no i masz to na co tak czekałaś :p]
Zdjął z siebie górną część ubrania ukazując tym samym biust przewiązany bandażem przez co wydawał się bardziej płaski. Prawda wyszła na jaw, to była kobieta przebrana za mężczyznę. Zajęła się niewielką raną po poparzeniu na brzuchu smarując ją maścią.

Kobieta widząc ten zabawny jak dla niej widok o mało nie wybuchnela śmiechem.. jednak powstrzymala się.. ponownie zlustrowała uważnie postać.

Przejrzała ją od góry do dołu kończąc już opatrywanie.
- Coś Cie bawi?

-Ależ nie..- odpowiedziala przbierając poważną minę.- nic z tych rzeczy. - dodała.

Podeszła do niej zatrzymując sie bardzo blisko niej i spojrzała jej w oczy.
- Dobrze.. a teraz pokaz uśmiech.

Uniosła lekko brwi z geście zdziwienia i pogardy. początkowo zrobila kilka króków w tył.
-Wybacz. Ale cos czuję, że przebywanie w Twej obecności nie wyjdzie mi na dobre.- powiedziała po czym odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem powędrowała w sobie tylko znanym kierunku. Po jakimś czasie całkiem zniknęla w ciemnościach.

pojawił sie nad jeziorem zdjoł górną część ubrania i wskoczył do wody

Woda była czysta.. brzeg dobrze widoczny.. lecz żadnych istot w niej nie było... poza tym woda wydawała sie być gęsta.

Puf.. Azthuna zjadła ogromna ryba, wymiary - 120 m na 30 m.